Od poniedziałku 30 stycznia do 8 lutego FOGO Unia Leszno wybiera się na obóz treningowy do Świeradowa – Zdroju. Jak przyznaje trener Piotr Baron, takie wyjazdy to nie tylko szansa na sprawdzenie przygotowania fizycznego, ale przede wszystkim świetna okazja, aby zawodnicy spędzili razem trochę czasu.
– Od poniedziałku rozpoczynacie obóz treningowy. Jako bazę wybrał Pan hotel Interferie w Świeradowie – Zdroju – dlaczego akurat ten obiekt?
– Zdecydowaliśmy się na ten ośrodek, ponieważ są tam idealne warunki do pracy. Przede wszystkim na miejscu jest sala, czyli nie musimy nigdzie dojeżdżać samochodami. To jest bardzo ważne, żeby zawodników po ćwiczeniach na sali nie przeziębić przewożąc ich z jednego miejsca na drugie. Jest to ośrodek sprawdzony – byłem tam dwa czy trzy lata z rzędu z drużyną BETARD Sparta Wrocław. Godziny treningów mamy już zaplanowane wcześniej, więc nie musimy na nikogo czekać – wchodzimy i ćwiczymy.
– Czy w Świeradowie – Zdroju zjawi się cała leszczyńska drużyna?
– Będą wszyscy oprócz Nickiego Pedersena. Swój przyjazd zapowiedzieli już Peter Kildemand i Emil Sayfutdinov – jednak spędzą oni z nami trzy dni. Krajowi zawodnicy będą na obozie przez cały czas jego trwania. Jest to okazja, żeby sprawdzić na jakim etapie są przygotowania poszczególnych zawodników. Jeżeli chodzi o Kildemanda, to będzie szansa zobaczyć jak przebiega jego rehabilitacja. Natomiast Nicki Pedersen ma indywidualny tok przygotowań, który jest teraz w kulminacyjnym momencie dlatego, żeby nie zaburzać tego cyklu, zdecydowaliśmy się zwolnić go z obowiązku uczestniczenia w obozie.
– Kto będzie odpowiedzialny za treningi na miejscu?
– Jedzie z nami Paweł Barszowski, który prowadzi również zajęcia w Lesznie. Dostał on od nas materiały dotyczące naszych żużlowców i według tych wytycznych ułożył plan treningów.
– Czy oprócz ćwiczeń na sali przewidziane są jakieś inne formy treningu?
– Myślę, że dwa razy zrobimy trening na nartach biegowych. Jeżeli pogoda pozwoli, to wszystkie poranne ćwiczenia przeprowadzimy na zewnątrz. Wiadomo, że jedziemy w góry, żeby nałykać się trochę tlenu, podnieść poziom czerwonych krwinek, więc dużo czasu będziemy spędzali na świeżym powietrzu.
– Obóz to też świetna okazja do integracji drużyny.
– Chłopacy spędzą razem trochę czasu – oni już się bardzo dobrze znają, ale będzie to dla mnie, jako trenera idealna szansa na sprawdzenie jak te relacje wyglądają między poszczególnymi zawodnikami. Dzięki takim obserwacjom będzie mi też łatwiej z nimi pracować.
– Takie wyjazdy to często kopalnia śmiesznych historii – pamięta pan jakąś sytuację ze swojej zawodniczej kariery, która szczególnie utkwiła Panu w pamięci?
– Pamiętam obóz w Dusznikach-Zdroju w ośrodku, w którym łazienka była wspólna na korytarzu i jeden z kolegów poszedł pod prysznic, a my w tym czasie zabraliśmy mu wszystkie rzeczy. Kiedy on chciał przemknąć do pokoju, my robiliśmy hałas na schodach udając, że ktoś akurat idzie. Przetrzymaliśmy go tak ze dwie godziny. Wiadomo też, że takim elementem, który się bardzo pamięta jest chrzest i podczas tego wyjazdu kilku chłopaków będzie na obozie pierwszy raz, więc pewnie coś im zabawnego wymyślimy.
źródło: speedwayekstraliga.pl