Grzegorz Zengota, zawodnik FOGO Unii Leszno opowiedział nam o swoich wspomnieniach walentynkowych. Okazuje się, że aktualnie jest popularnym singlem. – Jeżeli moja druga połówka gdzieś tam chodzi po świecie, to już niech nie chodzi tylko przyjdzie do mnie – żartuje 28-letni żużlowiec.
Jednym z żużlowców, który twierdzi, że bardzo lubi święto zakochanych jest Grzegorz Zengota. – Ten dzień dodaje trochę kolorytu naszej rzeczywistości. Kiedy dostaje się walentynkę, pojawia się zawsze uśmiech i podekscytowanie. Szczególnie w czasach szkolnych było to fajne wydarzenie. W ubiegłym roku spędziłem ten dzień bardzo miło z lampką szampana przy ognisku i z dziewczyną. W tym roku mam troszkę pecha, bo jestem singlem, więc jeżeli moja druga połówka gdzieś tam chodzi po świecie, to już niech nie chodzi tylko przyjdzie do mnie – zażartował żużlowiec FOGO Unii Leszno.
Zazwyczaj największe emocje walentynki wywołują u nastolatków. Jak Grzegorz Zengota wspomina czasy, gdy sam miał kilkanaście lat i przeżywał pierwsze miłości? – Razem z moim kuzynem podobała nam się ta sama koleżanka. Troszkę o nią rywalizowaliśmy. Ona mieszkała na co dzień w Niemczech, ale często przyjeżdżała do Polski i wtedy spędzaliśmy z nią sporo czasu. 14 lutego wysłaliśmy jej wspólną walentynkę do Niemiec i pamiętam, że w tamtych czasach było to nie lada przedsięwzięcie dla dziesięciolatków – zdradził Grzegorz Zengota.
Reprezentant drużyny z Wielkopolski przyznał, że czasami otrzymuje również walentynki od swoich wielbicielek. – Zdarza się, że za pośrednictwem facebooka czy tradycyjnej poczty otrzymuję kartki walentynkowe od tajemniczych fanek. Często nie wiem komu za nie podziękować, ponieważ podpisane są zazwyczaj samym imieniem. Jest to bardzo miłe i chciałbym im za to serdecznie podziękować – zakończył „Zengi”.
źródło:speedwayekstraliga.pl