W sobotniej inauguracji PGE Ekstraligi we Wrocławiu debiut w drużynie FOGO Unii Leszno zaliczył Brady Kurtz. Dla Australijczyka był to nie tylko pierwszy ligowy występ w barwach biało-niebieskich, ale też pierwsze w życiu kółka na stadionie Olimpijskim. Urodzony w Cowra w Nowej Południowej Walii zawodnik w tym spotkania zapisał na swoim koncie 3 punkty i dwa bonusy (1,1*,1*,0,0).
Jak przyznał 21-latek debiut na wyjeździe i to jeszcze na trudnym torze we Wrocławiu nie był jego wymarzonym. – Było ciężko. Pierwszy mecz wyjazdowy na stadionie Olimpijskim to nie jest idealna sytuacja na początek. To trudny tor. Na szczęście mam bardzo dobry zespół. Starałem się w każdym wyścigu i myślę, że zasłużyłem na trochę więcej punktów. Jestem zadowolony, że ten mecz jest już za mną i mogę przygotowywać się do następnego spotkania – powiedział po meczu Kurtz.
Kibiców do czerwoności rozgrzał bieg XIV, w którym Australijczyk popisał się kapitalną walką do ostatnich metrów z Maksem Drabikiem. Junior gospodarzy na ostatnich metrach wydarł punkt Kurtzowi, ale reprezentant leszczyńskiej Unii pokazał na torze waleczność i zadziorność. – Prawie mi się udało. Drabik na ostatnim łuku pojechał lepszą ścieżką. Ja zrobiłem ten sam manewr kółko wcześniej. Niewiele mogłem zrobić na ostatnich metrach-on był po prostu szybszy – przyznał 21-latek.
Inauguracyjny mecz pomiędzy FOGO Unią Leszno i BETARD Spartą Wrocław było pierwszym ligowym spotkaniem w biało-niebieskich barwach dla Kurtza. Australijczyk zdradził, że współpraca z nowymi kolegami przyszła mu z dużą łatwością. – Z chłopakami świetnie się dogadujemy. Jestem zadowolony, że trafiłem do Leszna. Mamy fajny, zgrany zespół. Dodatkowo Piotr Baron bardzo mi pomaga – zakończył Kurtz.