W niedzielę 11 marca zawodnicy FOGO Unii Leszno odjechali pierwsze treningowe kółka na stadionie im. Alfreda Smoczyka. Kibice tłumnie zgromadzeni na trybunach mogli zobaczyć w akcji nowego zawodnika biało-niebieskich Brady Kurtza, który zgodził się powiedzieć nam kilka słów o sobie.
Piękna, słoneczna pogoda oraz praca wykonana przez toromistrza Jana Chorosia sprawiły, że udało się wyjechać na tor. Jak wrażenia po pierwszych treningowych okrążeniach?
– Tor był dość ciężki, ale dobrze jest wsiąść na motocykl i zrobić kilka kółek. Cieszę się na następne kilka tygodni treningów i już nie mogę doczekać się startu sezonu.
Zimową przerwę spędziłeś w domu w Australii. Kiedy pojawiłeś się w Europie?
– W środę wylądowałem w Wielkiej Brytanii i w piątek przyjechałem do Polski. W trakcie sezonu będę mieszkał w Poole, ale będę starał się być w Lesznie jak najczęściej.
Nadchodzący sezon będzie twoim pierwszym pełnym sezonem w PGE Ekstralidze. Jakie są twoje oczekiwania względem nadchodzących rozgrywek?
– Zdaję sobie sprawę, że będzie ciężko – w końcu to najlepsza liga świata. Ale jestem gotów, aby podjąć to wyzwanie i wypaść jak najlepiej.
Zdradź nam trochę więcej informacji o sobie-jak to się stało, że zainteresowałeś się żużlem?
– Sam nie wiem jak to się stało. Mam starszego o 4 lata brata, który ścigał się przede mną, a ja po prostu chciałem robić to, co on.
Osoba, z którą ściśle współpracowałeś w Australii jest Leigh Adams-legenda Fogo Unii Leszno.
– Leigh poznałem, gdy miałem chyba jedenaście lat. Trenowałem pod jego okiem. Adams bardzo mi pomógł, gdy ścigałem się jeszcze jako dzieciak. Dzięki niemu znalazłem też miejsce w leszczyńskim zespole. Jestem mu bardzo wdzięczny za to, że zorganizował to wszystko dla mnie.
Jako Australijczyk w bardzo młodym wieku musiałeś podjąć decyzję o przeprowadzce do Europy.
– Gdy zdecydowałem się zamieszkać w Wielkiej Brytanii miałem 17 lat. Było ciężko, ale to jest moja praca i jeśli chce coś osiągnąć jako żużlowiec, to musiałem to zrobić. Sprawę ułatwiło mi to, że mój brat mieszkał już na Wyspach. Poza tym my Australijczycy trzymamy się razem i to pomaga.
Co sprawia, że Australijczycy tak dobrze radzą sobie na torach żużlowych?
– Myślę, że to dlatego, że jeżeli chcemy zostać zawodowcami to musimy opuścić nasze rodzinne strony i zamieszkać w Europie. Decydując się na taki krok musimy stać się dobrymi zawodnikami-nie ma innej opcji. Musimy zarobić pieniądze na życie-nie możemy po prostu wrócić do domu do mamusi. Przyjeżdżając tutaj poświęcamy całe swoje życie temu sportowi i robimy wszystko, żeby odnieść sukces.